Niniejsza strona internetowa została zarchiwizowana i udostępniona w celu zachowania jej historii oraz zapewnienia dostępności dla przyszłych użytkowników. Zachowana wersja strony może nie zawierać najnowszych informacji ani działać zgodnie z jej pierwotnym przeznaczeniem. Aby uzyskać aktualne dane i funkcjonalności, zapraszamy do odwiedzenia bieżącej wersji naszej strony internetowej.

O transplantacji rozmawia się rzadko lub wcale. To powoduje, że zderzamy się z tym tematem dopiero w momencie śmierci bliskiej nam osoby. Tymczasem przeszczep narządów to dla innej osoby szansa na nowe życie. O tym, dlaczego tak ważna jest wiedza o transplantacji, rozmawiamy z dr. Dariuszem Korzeniem, anestezjologiem oraz koordynatorem transplantacyjnym w Szpitalu Miejskim w Rudzie Śląskiej.

Ile rocznie w naszym kraju przeprowadzanych jest przeszczepów?
– W tym roku mamy ok. 1900 osób na liście oczekujących na przeszczep, przy czym najczęściej są to pacjenci krytycznie chorzy, którzy mają określony krótki czas przeżycia lub też ich funkcjonowanie jest bardzo utrudnione z powodu choroby (np. w przypadku niewydolności nerek). Warto podkreślić, że leczenie transplantacją sprawia, że ludzie mogą wrócić do normalnego życia, którego byli pozbawieni przez ostatnie lata. Niestety każdego roku umiera ok. 200 osób, które nie doczekują przeszczepu. Istnieje też grupa osób z urazami np. gałki ocznej wymagających przeszczepu tkankowego (rogówki). Na tej liście oczekuje ok. 3 tys. osób. Jeżeli chodzi o nasz szpital, to rocznie zgłaszamy ok. 5-6 potencjalnych dawców.

Co, jako Polacy, wiemy o transplantacji? To przecież temat, którego nie porusza się na co dzień.
– Zacznijmy od tego, że większość osób myśli o transplantacji w takim kontekście, że może być potencjalnym dawcą. Natomiast dużo bardziej prawdopodobna sytuacja jest taka, w której nasze życie, czas jego trwania oraz zdrowie będzie uzależnione od tego, że to właśnie my będziemy potrzebowali przeszczepu z powodu m.in. niewydolności serca, płuc, czy nerek. Badania mówią o tym, że ponad 90 proc. akceptuje przeszczepienie narządów. Natomiast niepokojące jest to, iż tylko ok. 20 proc. Polaków wie, jakie są regulacje w tym zakresie. Nie dotyczy to tylko „przeciętnego Kowalskiego”, ale także osób ze środowiska medycznego. Funkcjonuje wiele takich mitów, które krążą wokół dziedziny medycyny, jaką jest transplantologia. Najczęstszy jest taki, że dawcami narządów są ofiary wypadków komunikacyjnych, choć stanowią oni ok. 30 procent całej grupy. Głównymi przyczynami śmierci mózgu są choroby naczyniowe mózgu (m.in. udar). Jest to ponad 50 procent potencjalnych dawców narządów. Kolejnym mitem jest to, że najczęściej są to młodzi ludzie. Natomiast ponad 50 proc. dawców to osoby powyżej 52. roku życia. Ponadto błędnie uważamy, iż najczęstszą przyczyną przeszczepów jest wrodzona niewydolność narządów. Zadaniem transplantologii jest odtworzenie funkcji narządów, gdy te zostały utracone. Potrzeba przeprowadzenia przeszczepu wynika z rozwoju chorób nabytych i długoletnich, które postępują i wyłączają funkcje poszczególnych narządów.

Jakie wobec tego obowiązują zasady, jeżeli chodzi o przeszczepy narządów?
– Na całym świecie regulacje te są nieco inaczej skonstruowane. W Polsce funkcjonuje zasada tak zwanej domniemanej zgody przy zarejestrowanym sprzeciwie. Oznacza to, że każdy z nas z założenia wyraża zgodę na pobranie narządu, o ile nie wyrazi formalnego sprzeciwu. Istnieją trzy możliwości, by to zrobić. Jedną z nich jest Centralny Rejestr Sprzeciwów (CRS), czyli baza, w której każdy może zarejestrować się jako osoba sprzeciwiająca się pobraniu narządów w sytuacji, gdy dojdzie do śmierci mózgu. W Polsce mamy ok. 38 mln mieszkańców, a w CRS zarejestrowanych jest jedynie ok. 37-38 tys. osób. Drugim sposobem wyrażenia sprzeciwu jest przygotowanie na początku hospitalizacji dokumentu w tej sprawie przez osobę, której sprawa dotyczy. Trzecia forma sprzeciwu to ustna deklaracja na dowolnym etapie swojego życia w obecności dwóch świadków. Niepokojące jest to, że większość osób nie wie, jakie są zasady w transplantologii. Kolejny problem jest taki, że jedynie ok. 25 procent osób rozmawia na ten temat ze swoją rodziną lub przyjaciółmi. Zderzamy się z tym dopiero w przypadku śmierci bliskiej osoby. Przy ogromie cierpienia i emocji trzeba zmierzyć się z zupełnie nowym tematem.

Myślę, że może to wynikać z tego, iż nasza wiedza opiera się np. na tym, co widzimy w filmach. A jak wygląda to naprawdę?
– Większość przeszczepów w Polsce pochodzi od tzw. martwych dawców, u których została rozpoznana śmierć mózgu. Trzeba jednak podkreślić to, że w transplantologii nie mówimy o rzeczach niedokonanych. Jeżeli pacjent jest leczony na oddziale intensywnej terapii, to do momentu stwierdzenia śmierci mózgu, w ogóle nie ma mowy o transplantacji. Stwierdzenie śmierci mózgu nie służy temu, żeby przeprowadzać proces transplantacji. Naszym naczelnym celem jest leczenie pacjenta i absolutnie nie zakładamy tego, że będzie on mógł być potencjalnym dawcą. Stwierdzenie śmierci mózgu jest ściśle określone procedurami. Dopiero wówczas rozpoczynamy tzw. autoryzację, czyli sprawdzamy, czy w CRS został zarejestrowany sprzeciw ze strony danej osoby. Jeżeli uzyskujemy odpis, że nie ma takiego wniosku, analizujemy dokumentację, w której mogła zostać złożona pisemna forma sprzeciwu. Dopiero trzeci punkt to rozmowa z rodziną na temat tego, czy ktoś bliski był świadkiem oświadczenia pacjenta w sprawie przeszczepu narządów. Lęk i cierpienie powoduje, że rodziny często nie wyrażają na to zgody. My jednak nie o to pytamy, bo osoby bliskie mogły być jedynie świadkiem takiego ustnego oświadczenia. Dlatego wspominałem o tym, jak ważna jest rozmowa o transplantacji w gronie rodziny. Mało tego, dane mówią o tym, że nawet jeżeli wiemy, iż dany człowiek zgodził się na pobranie narządów do przeszczepu, to zaledwie połowa rodzin powtórzy to zdanie lekarzowi. Zdarzały się sytuacje w rudzkim szpitalu, że przygotowywaliśmy się do procedury pobrania, ale na pewnym etapie rodziny wskazywały na to, iż jednak były świadkami sprzeciwu pacjenta w sprawie transplantacji. Równocześnie jednak nie zarejestrowano takiego formalnego oświadczenia. Emocje powodują, że nie chcemy przysparzać sobie dalszego cierpienia i my tego absolutnie nie potępiamy.

– Z racji tego, że nadal mamy epidemię koronawirusa, muszę zapytać o to, czy wpłynęło to na liczbę przeprowadzanych przeszczepów?
– W początkowym okresie roku wszyscy uczyliśmy się żyć z epidemią. Obecnie działamy zgodnie ze stanowiskiem Poltransplantu, czyli Centrum Organizacyjno-Koordynacyjnego ds. Transplantacji, które mówi o tym, że nie należy kwalifikować do przeszczepu osób, które mają dodatni wynik na COVID-19 lub u których toczy się proces zapalny mogący odpowiadać przebiegowi infekcji SARS-CoV2. Nie wiemy, jakie konsekwencje przyniesie ta choroba, więc musimy działać prewencyjnie. W tej chwili koronawirus traktowany jest jak inne choroby wykluczające typu nowotwór oraz zaawansowane choroby naczyniowe (miażdżyca), czy metaboliczne (cukrzyca).


W ramach Narodowego Programu Rozwoju Medycyny Transplantacyjnej realizowanego ze środków Ministerstwa Zdrowia, Fabryka Komunikacji Społecznej realizuje kampanię edukacyjno-informacyjną pod hasłem „Solidarnie dla transplantacji”. Jej celem jest upowszechnienie wiedzy na temat medycyny transplantacyjnej oraz zwiększenie poparcia społecznego dla dawstwa narządów, komórek i tkanek. Więcej informacji na stronie www.zgodanazycie.pl.

Przejdź do treści