Niniejsza strona internetowa została zarchiwizowana i udostępniona w celu zachowania jej historii oraz zapewnienia dostępności dla przyszłych użytkowników. Zachowana wersja strony może nie zawierać najnowszych informacji ani działać zgodnie z jej pierwotnym przeznaczeniem. Aby uzyskać aktualne dane i funkcjonalności, zapraszamy do odwiedzenia bieżącej wersji naszej strony internetowej.
Od 22 listopada decyzją ministra zdrowia w rudzkim Szpitalu Miejskim funkcjonuje 60 łóżek dla pacjentów z potwierdzonym zakażeniem SARS-CoV-2, w tym cztery łóżka respiratorowe. Szpital działa w zaostrzonym reżimie sanitarnym od ponad 1,5 roku. O pracy w tak dynamicznie zmieniającej się sytuacji wraz z rosnącymi statystykami zakażeń rozmawiamy z prezes Szpitala Miejskiego w Rudzie Śląskiej dr Katarzyną Adamek.
– Pani prezes, rok temu rozmawiałyśmy o tym, jak trudno zarządza się szpitalem w dobie trwającej pandemii. Wtedy z dnia na dzień zmieniała się sytuacja w kraju. Było wiele niewiadomych. Teraz wydaje się, że jest spokojniej…
– To tylko pozorny spokój, ponieważ mamy coraz więcej pacjentów zarażonych koronawirusem. Przekształciliśmy oddział kardiologii i chirurgii na oddział covidowy. Wszystko zgodnie z wytycznymi ministra zdrowia. Dysponujemy 60 łóżkami, w tym czterema respiratorowymi. Jesteśmy przygotowani do leczenia pacjentów „covidowych”. Mamy sprzęt, ale przede wszystkim personel, który wielokrotnie pokazał, że walka o zdrowie i życie pacjenta to dla niego priorytet. Warunki są trudne dla pracowników, bo nadal obowiązują wszystkie procedury sanitarne. Praca w kombinezonie przez wiele godzin nie jest łatwa. Ktoś, kto nie spędził na takim oddziale minuty, nie ma pojęcia, jak jest to obciążające. Na tym oddziale rozgrywają się dramaty, a wielokrotnie spotykamy się z hejtem pod naszym adresem, co naprawdę trudno zrozumieć.
– Chce Pani powiedzieć, że ludzie mają do Was pretensje?
– Pacjenci jakby zapomnieli, że jest pandemia. Ona nie zniknęła. To, że było mniej hospitalizacji i mnie obostrzeń, nie oznacza, że wirusa nie ma. Ludzie przestali nosić maseczki, czy dbać o zachowanie dystansu. Nie wszyscy się również zaszczepili. Spotykamy się nawet z tym, że w ankietach, które przy wejściu do szpitala wypełniają pacjenci, podają oni nieprawdziwe informacje. Nie chcą pokazywać kodów zaszczepienia, a my tracimy czas na tłumaczenia i wyjaśnienia. A potem słyszymy lub czytamy, że to skandal, że Izba Przyjąć jest zamknięta. My jej nie zamykamy, a wstrzymujemy przyjęcia pacjentów ze względu na przepełnienie i dużą liczbę pacjentów „covidowych”, co wymaga od nas dodatkowych procedur dezynfekcyjnych. Decyzje, jakie podejmujemy, mają służyć bezpieczeństwu kolejnych pacjentów i personelu. Jeżeli wstrzymujemy odwiedziny w szpitalu, to ze względów bezpieczeństwa. Musimy reagować na sytuację tu i teraz oraz działać zgodnie z procedurami. Podkreślę to jeszcze raz, odpowiadamy za pacjentów, ale też za personel – za jego bezpieczeństwo. To przykre, że wielu z naszych mieszkańców po takim długim czasie walki z COVID-19 tego nie rozumie i próbuje udawać, że wirusa nie ma.
– Czy w szpitalu obowiązują nowe obostrzenia?
– Od czasu rozpoczęcia pandemii procedury w szpitalu ulegały stopniowemu zaostrzeniu. Chodzi o ograniczenie odwiedzin, konieczność wypełnienia ankiety epidemiologicznej, poddanie się mierzeniu temperatury oraz zachowanie dystansu społecznego. Reagowaliśmy na to, co się dzieje i jakie wytyczne dostajemy z Ministerstwa. Kiedy było spokojniej, „luzowaliśmy” obostrzenia. Dodatkowym elementem, który wpływał na te zmiany, było zaszczepienie się personelu i pacjentów. Niestety, nie wszyscy z tej możliwości skorzystali. Na oddziale covidowym mamy wielu pacjentów niezaszczepionych i coraz młodszych. Przechodzą tę chorobę trudniej od osób w pełni zaszczepionych.
– Jesteście przygotowani na kolejną falę?
– Fala od kilku tygodniu narasta. Stąd decyzja o uruchomieniu łóżek covidowych. Już w październiku mieliśmy pierwszych pacjentów „covidowych” na Izbie Przyjęć. Wiedzieliśmy, że zbliżająca się fala nie będzie mała. Potem potwierdziły to oficjalne statystki Ministerstwa Zdrowia. Szpital bez względu na sytuację stara się być przygotowany na nieprzewidziane wydarzenia. Wiele rzeczy jest weryfikowanych w ogniu zdarzeń, bo nie da się wszystkiego ubrać w procedury. Te prawie dwa lata wiele nas nauczyły. Najważniejszy jest zdrowy rozsądek personelu, ale też samych pacjentów. Pamiętajmy o dystansie, maseczce, częstszym myciu rąk i unikaniu niepotrzebnych skupisk. Jeśli ktoś się jeszcze nie zaszczepił, może to zrobić w naszym szpitalu. Ten wirus to nie jest fikcja. On zabiera członków naszych rodzin i niszczy nasze zdrowie.